poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Kolejny wpis blogera NaTemat.pl, B. Baranowskiego: "Studia architektoniczne to nie bajka!"

Fot. http://www.bryla.pl/blogi/artanddesignbetlacorp
Bartłomiej Baranowski to bloger serwisów Bryla.pl, Poligamia.pl i NaTemat.pl. Jednym z jego zainteresowań jest niszowa tematyka związana z architekturą w grach komputerowych. Jego dzisiejsza notka, to wspomnienia o rzeczywistości, jaką musi zderzyć się świeżo upieczony student architektury lub ASP.


Gdy dostajemy się na studia o kierunku architektonicznym albo po prostu na ASP w naszych oczach maluje się wizja, iż oto trafiliśmy w miejsce, gdzie wszyscy będą podziwiać nasze prace. Że skoro się dostaliśmy, to naprawdę jesteśmy dobrzy, a rysunek nie ma dla nas tajemnic. I już na pierwszych zajęciach z rysunku okazuje się… że praktycznie każdy jest lepszy, a wykładowca, na nasze mozolnie przygotowane rysunki, spogląda jedynie z pogardą, jakby zastanawiał się, czemu zostaliśmy przyjęci. To duży cios, ale można sobie z nim poradzić. Wystarczy zmienić swoje podejście i zrozumieć, że najlepsze dopiero przed nami.

Trema zżera

Nie będę ukrywał, że moje zdolności rysunku są raczej wątpliwe. Na architekturę załapałem się raczej znajomością historii, aniżeli pięknie narysowanym owocom. Gdy trafiłem pod opiekę pani dr Wejchert, stwierdziła ona sucho, że jestem beznadziejny i z takim warsztatem niczego wielkiego się po mnie nie spodziewa. Wiara w siebie sięgnęła dna po pierwszych zajęciach, kiedy uświadomiłem sobie, jak niewiele umiem. Wszyscy mieli to samo. Każdy z Nas zaglądał drugiemu przez ramię, aby podpatrzeć coś nowego. Trema i niepewność, to główne uczucia, które towarzyszą pierwszym chwilom na uczelni.

A po co mi rysunek?

Każdego z nas dobijała również inna myśl. Byliśmy bombardowani przedmiotami, często trudnymi. Do tego dochodziły projekty i cała masa nauki. W pewnym momencie w życiu każdego z nas przychodził moment, gdy zastanawialiśmy się: „na co mi ten cały rysunek”? Wszystkie projekty i wizualizacje opierają się przecież na programach komputerowych. W jednej chwili siedzisz nad projektem muzeum w ArchiCADzie, a za sekundę bierzesz ołówek i drepczesz na zajęcia z rysunku. Irytacja sięga zenitu.

Fajnie że masz umysł, ale gdzie Twój biceps?


Z rysowaniem jest trochę tak, jak z ćwiczeniami fizycznymi. Naprawdę. Prawdą jest iż jedna osoba będzie potrzebowała więcej treningu, inna mniej, ale zasada jest taka sama, jak na siłowni. Trzeba trenować. Rysować ten sam rysunek parę razy. Zapewniam, że praktycznie każdą osobę można nauczyć rysować do pewnego zadowalającego poziomu, tylko dzięki ćwiczeniom. Zwłaszcza, jeśli trafi się na dobrego nauczyciela. I wydaje mi się, że tak do tego trzeba podejść. Jak do ćwiczeń. Osoby nieposiadające talentu plastycznego mogą wyrobić sobie odpowiednie wzorce. To działa. Jestem tego najlepszym przykładem. Wystarczy spojrzeć na mój rysunek przed pójściem na studia i porównać go z tym, który wykonałem na drugim semestrze. Nie twierdzę, że jestem geniuszem rysunku i mogę tworzyć wiekopomne dzieła, ale gołym okiem widać, że można poprawić swoje zdolności.

Do czego wykorzystać rysunek?

Miałem przyjemność pracować jako projektant, a później jako prowadzący projekty. Osobiście nie wykazywałem się może talentem plastycznym, ale dzięki szkolnym zajęciom umiałem przekazać część swojej wizji grafikowi. Umiałem z nim rozmawiać jego językiem. Językiem rysunku. Gdy nie umiałem mu czegoś wytłumaczyć słowami i bogatą gestykulacją, sięgałem po kartkę. Z wielką radością spoglądałem mu przez ramię, gdy tworzył naprawdę wspaniałe prace. Trochę mu zazdrościłem talentu, ale moje umiejętności wystarczyły do pracy. Tak. Do pracy. Zarobkowej. Przecież wszystkim nam chodzi o to samo, żeby się rozwinąć i w końcu… zarabiać dzięki naszym umiejętnościom.

Czym się zajmujesz? Rysuję.

Rysowanie i umiejętność przedstawiania graficznego nie są kwalifikacjami, o których piszą pracodawcy najczęściej. To prawda, ale znam wiele osób, które żyje z rysowania. Nie można zamykać się jedynie na jedną technikę. Jeżeli do agencji reklamowej przyjdzie nawet wybitny rysownik i pokaże czterdzieści aktów wykonanych węglem, to niech nie oczekuje, że go przyjmą. Każdy z nas musi znaleźć swoją niszę. O możliwościach, jakie czekają na rysowników i twórców grafiki w nowoczesnych mediach i świecie technologii napiszę następnym razem…


Więcej wpisów Bartłomieja Baranowskiego wkrótce znajdziesz na naszym blogu i na stronach:

http://www.bryla.pl/blogi/artanddesignbetlacorp
http://polygamia.pl/blogi/archigame/
http://bartlomiejbaranowski.natemat.pl/

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz